Translate

Monday, 12 August 2013

I - '...it's just sex'

Justin's POV

-I jak podobalo Ci sie? - usmiechnalem sie do dziewczyny ktorej imienia nie pamietam, poznalem ja ok 2 godzin, wiem co sobie o mnie pomyslicie ale szczerze, nie obchodzi mnie to. To tylko sex.
-Bardzo - odpowiedziala blodnynka.
-Ma sie w sobie to cos- powiedzialem chichotajac.
-Alez tak, i to cos jest bardzo duze, i niezle sie tym poslugujesz - mowila jadac palcem po moim brzuchu coraz to nizej az nie dojechala do mojego penisa. - a wiec, co powiesz na jeszcze jedna rundke? - blondynka usmiechnela sie zadziornie i przygryzla dolna warge.
-Wyjdz - powiedzialem ostro.
- Co? - widzialem zaskoczenie w jej oczach.
- Glucha jestes? Mowie po Chinsku? Wynocha - Nie wiem co sie ze mna wtedy dzialo. Normalnie zgodzil bym sie na kolejna runde. im wiecej seksu tym lepiej. Usiadlem na rogu lozka i oparlem lokcie na kolanach przejezdzajac reka po wlosach. Dziewczyna zakladala na siebie wlasnie swoje jeansy. Trzeba przyznac cialo ma lub powiem miala zajebiste. Ale jest taka sama jak kazda inna. Jest zwykla dziwka. Zreszta kazda dziewczyna jest taka sama, kazda jedna jest dziwka. Predzej czy pozniej i tak Cie stradzi. Znudzisz sie jej i tyle. Nie wierze w milosc, po tym jak bardzo zranila mnie Caitlin juz nigdy nie zaufam zadnej dziewczynie.

24 Sierpnia 2011

Uslyszalem jak drzwi od mojego pokoju sie zamykaja. Pomyslalem ze to pewnie Jazzy sprawdzala czy spie. Przejechalem reka po miejscu gdzie powinna byc Caitlin ale jej tam nie bylo. Wstalem jak oparzony. Szybko naciagnalem na siebie bokserki i pierwsze lepsze spodnie, okazaly sie nimi szare dresy. Wyszlem na korytarz spogladajac na zegarek byla 2.48 w nocy, gdzie do jasnej chlolery ona mogla isc o tej godzinie. Wtedy sobie pomyslalem. Mialem zle przeczucie, moglem do niej zadzwonic ale poprostu cos w srodku podpowiadalo mi zebym tego nie robil. Kiedy wyszlem na dwor letni chlodny wiatr owial moja naga klate, nie bylo mi zimno poniewaz na dworze bylo calkiem cieplo. Postanowilem jednak zadzwonic do Caitlin wybralem jej numer ale miale wylaczony telefon. Zobaczylem jak ktos skreca w prawo na glowna ulice, od mojego domu do domu Caitlin nie byo wcale az tak daleko ok 10 minut spacerkiem, myslalem ze pewnie Caitlin czegos zapomniala z domu albo poprostu ktoras z jej przyjaciolek po nia zadzwonila bo nie wiem moze chlopak z nia zerwal, przeciez dziewczyny takie sa.
Pograzony w myslach doterlem do jej domu. Lampka nocna w jej pokoju byla zapalona. Caitlin jak i ja mieszkalismy z rodzicami ale mielismy klucze do 'swoich' lub naszych rodzicow, domow. Wsadzilem klucz do drzwi domu panstwa Beadles i przegrecilem go, nacisnalem na klamke i wszedlem do srodka. Wszyscy chyba spali ale z sypialni Caitlin dochodzily jakis dziwne glosy. Nawet sie nie fatygowalem zeby zdjac buty tylko szybko pobieglem do gory i bez pukania otworzylem drzwi do jej pokoju, to co tam zobaczylem zwalilo mnie z nog. Wtedy poczulem sie oszukany oraz niekochany, chcialem umrzec, poprostu mialem ochote polozyc sie na ziemi i plakac, jak male dziecko. Dziewczyna ktora kochalem, jedyna dziewczyna ktorej zaufalem lezala pol naga w lozku z Brad'em kutas tego pozaluje przysiegam. Pozaluje tego ze jej dotknal. Ze zniszczyl mnie.
- Justin to nie tak... - Caitlin probowala sie tlumaczyc ale jej przewalem.
- Zamknij morde suko! A jak niby! Ubrania od ciebie uciekly, ty zgubilas szklo kontaktowe a ten frajer ci pomagal go szukac, a do tego specjalnie sie rozebral. Jestes dziwka! Jak ja moglem byc taki glupi, jestes zwygla zdzira - krzyczalem glosno, a lzy zaczely wyplywac z jej oczy i powoli splywac po czerwonych ze wstydu policzkach.
- Co sie tutaj dzieje - uslyszalem glos za mna, poznalem go odrazu to byla mama Caitlin, codowna kobieta. Nie zaaragowalem na to dalej przenikliwie patrzylem sie w oczy Caitlin, a ona w moje. Patrzylismy sobie w oczy z miloscia, nienawiscia, zloscia i zazenowaniem. Zrobilem krok w prawo dajac jej mamie idealny poglad na cala sytucje. Kiedy zobaczyla jak Caitlin siedzi na Brad'zie w samej bieliznie az otworzyla usta z zaszokowania a jej oczy wygladaly jakby mialy wypasc. Zanim odwrocilem sie i wyszedlem zucilem kluczem od mieszkania w ktorym wlasnie jestesmy w strone mojej bylej dziewczyny. Odwrocilem sie i wybieglem z jej domu. Lzy splywaly po moich policzkach a ja lkalem jak male dziecko.
Kiedy doszlem do domu drzwi byly otwarte chyba zapomnialem je zamknac. Pocichu otwarlem drzwi.
- Gdzie byles? - uslyszalem cichy szept i omal nie umarlem na zawal.
- Jazzy - wyszeptalem wypuszczajac powietrze ktore wstrzymalem ze strachu.
- Nie bo Nicki Minaj - zasmiala sie, ja przelotnie sie usmiechnalem ale po chwili posmutnialem. - co sie stalo? - zapytala sie patrzac w moje oczy, widzialem w nich troske. Moze i miela 12 lat ale rozumiala mnie lepiej niz ktokolwiek inny, zawsze moglem z nia porozmawiac. Kochalem ja na zaboj i gdyby cos sie jej stalo chyba bym sie zabil. - Wiesz ze mi mozesz powiedziec - poslala mi lekki usmiech, i mnie przytulila, ja zaczalem po cichu plakac wtuloty w jej drobne cialo. Pocalowalem ja w szubek glowy i gladzilem jej plecy reka.
- Caitlin, Jazzy... Caitlin... - wtedy sie rozryczalem calkowicie.
- Ciiiii bedzie dobrze. - szepnela mi w tros i zaczela po cichu spiewac mi jedna ze swoich piosenek.
Cause Everything's gonna be alright, ai-ai-ai-aight
Be alright, ai-ai-ai-aight
Through the sorrow,
And the fights
Don't you worry,
Cause everything's gonna Be Alright,ai-ai-ai-aight
Be Alright,ai-ai-ai-aight...
Nie wiem jak ona to robi ale jej glos zawsze mnie uspakaja. Moja siostra nie miala jakiegos wielkiego taletu do spiewania ale zle tez nie spiewala, za to ukladala piekne piosenki. Zawsze potrafila znalezc piosenke ktora by idealnie opisala moj humor. Pocalowalem ja ostatni raz w czubek glowy i wzialem na rece zaczela chichotac a ja razem z nia, zaprowadzilem ja do jej pokoju, upewniajac sie ze jest bezpieczna. Traktuje ja jakby miala 5 lat ale dla mnie ona zawsze bedzie potrzebowac opieki i zawsze bede ja musial bronic, nie wazne ile bedzie miala lat. Zamknalem drzwi od pokoju Jazzy i skierowalem sie do swojego pokoju, zdjalem buty i spodnie zostajac w samych bokserkach i polozylem sie na lozko. Nawet nie wiem kiedy zasypiajac.



Present.



Od tamtej pory nie pokochalem nikogo i nikogo nie pokocham. Zadna dziewczyna mi jeszcze nie odmowila sexu tym samym udawadniajac mi ze kazda jedna jest zywczajna dziwka.
Bylem tak bardzo pochloniety wlasyni myslami ze nawet nie zauwazylem kiedy wyszla ta blond idiotka. Dla czego ja ja stad wywalilem? Boze co sie ze mna dzieje.
Kladac sie spowrotem na swoje lozko, zasnalem.


Uslyszalem jak drzwi do mojego pokoju gawltownie sie otwieraja a do srodka ktos wchodzi.
- Wstawaj - uslyszalem glos mojej 'kochanej' siostrzyczki. Tak kochalem ja ale nie rano, nie kiedy mnie budzila.
- Spadaj - powiedzialem odwracajac sie w droga strone.
- Oj jestes tego taki pewien, mam zrobic to samo co 2 tygodnie temu - ja gwaltownie otwrlem oczy i wstalem. Jazzy stala juz gotowa ubrana w jasno niebieskie jeansy do tego szara bluzke ktora z tylo odslaniala jej cale plecy i szare wysokie koturny, wlosy miala rozpuszczone, niedawno sie pofarbowala na braz, lepiej jej w takich wlosach. Zmierzylem ja od gory do dolu i pozniej przyjzalem sie jej twarzy byla pomalowana.
- O nie tak nigdzie nie wjdziesz - powiedzialem usmiechajac sie zlosliwie, i tak postawi na swoim i tak wyjdzie ale jak kazdy starszy brat uwielbiam ja wkurzac.
- Bo co? - powiedziala i oparla reke na biodrze.
- Bo wygladasz jak dziwka. - powiedzialem posylajac jej udawane grozne spojrzenie. Otworzyla usta by cos powiedziec ale po chwili je zamknela. odwrocila sie i chciala wyjsc z mojego pokoju. - Jazzy ja tylko zartowalem. - zlapalem ja za ramie odwracajac ja w moja strone, robiac najslodsza mine jaka potrafilem. Stracila moja reke ze swojego ramienia i smutno sie na mnie popatrzyla.
- Justin ty dobrze powinienes wiedziec ze nia nie jestem, kto jak kto ale ty naprawde powinienes. - powiedziala, patrzac sie gdzies w dal.
- Hej mala ja tylko zartowalem - przytulilem ja - wygladasz slicznie - powiedzialem i poslalem jej najszczerszy usmiech jaki potrafilem.
- Dziekuje - cmoknela mnie w policzek i wyszla.



Miley's POV


- Pamietaj robie to tylko dla ciebie - poparzylam sie na Asie wysiadajac z jej auta.
- Tak, tak, tak. Mowilas to juz kilka... set, razy a ja kilka set razy ci za to dziekowalam. - pchnela mnie delikatnie. Ja i Asia oddalilysmy sie od siebie ostatnio poniewaz chodzilysmy do innych szkol, nienawidzilam tego. Ona jest moja najlepsza przyjaciolka a niestety przez nauke potrafilysmy sie nie widywac przez 2 tygodnie, dlatego postanowilam przepisac sie do jej szkoly. To byla trudna decyzja ale dla niej jestem w stanie zrobic duzo a moze nawet wszytko.
Dzisiaj byl moj pierwszy dzien w szkole. Byl Maj i bylo juz dosyc cieplo co w sumie mnie troche zaskoczylo ale nie bede nazekac bo przynajmniej moglam sie fajnie ubrac.
Wchodzac do szkoly czulam na sobie spojrzenia doslownie wszystkich, kilka chlopakow na mnie zagwizdalo, szczerze nie jestem do tego przyzwyczajona. Moze sie kiedys przyzwyczaje ale jeszcze nie. Jeszcze rok temu moje zycie bylo pieklem, gdyby nie Asia nie wiem co bym zrobila, pewnie bez jej wsparcia nie bylo by mnie tutaj. Nie bylam akceptowana w szkole dopuki nie zrobilam sie wredna i dopuki nie zrobilam sie lalusiowata. Cielam sie przez brak akceptacji, ale ciesze sie ze mam to juz za soba. Ze to wszystko to juz przeszlosc teraz mam kilka mott jedno z nich to 'Forget the past we are living in a future'
Przez to ze sie tak zamyslilam wpadlam na kogos, i oblalam sie swoja coca-cola. Patrzac w gore zobaczylam jakiegos chlopaka ktory nawet na mnie nie spojrzal.
- Uwarzaj jak chodzisz - wymamrotal i chcial odejsc.
- Zartujesz sobie? To ty na mnie wpadles i teraz jestem cala od coli debilu, odkupisz mi ta cole i wypierzesz ciuchy. - powiedzialam ze zloscia on sie obrocil, i zobaczylam go ale nie do konca bo mial zalozone okulary. Oczywiscie ze to byla moja wina ze na niego wpadlam ale on mogl mnie wyminac.
- A wygladam jakbym zartowal? - powiedzial znudzonym glosem.
- Przepros mnie albo zaczne krzyczec - powiedzialam splatajec rece na piersi.
- Grozisz cz obiecujesz - wydawal sie rozbawiony cala ta wytuacja, jak slodko on mysli ze zartuje.
- Ostrzegam.
Zblizyl sie do mnie i nachylil do mojego ucha - Krzycz a zaczne krzyczec z toba, to obietnica - powiedzial i delikatnie musnal moj policzek.
- Lovelas - powiedzialam i zaczelam krzyczec ile sil w plucach, po chwili on sie do mnie dolaczyl i zaczal krzyczec glosniej ode mnie. Chyba cala szkola sie na nas patrzala.
- Myslalem ze stac cie na wiecej - usmiechnal sie cwaniacko a  ja chcialam sie odwrocic i odejsc ale duma mi na to nie pozwalala.
- Pshhh - prychnelam - wysle ci rachunek z pralni - przeszlam obok niego delikatnie tracajac go ramieniem.
- Jestem Justin - uslyszalam za soba glos tego chlopaka.
- A ja Miley - odpowiedzialam nie odwracajac sie ani nie zatrzymujac sie.



1 comment:

Prosze sie nie promowac jesli chcecie byc udostepnieni pisac na ask.fm http://ask.fm/karolinawachowiak kazdy komentarz ze spamem zostanie usuniety.